czwartek, 27 stycznia 2011

Już w domu

Pierwszy dzień Jasia w domu. Przed nami pierwsze kąpanie. Radość wielka!

Wróciliśmy ze szpitala zadowoleni. Że już w domu a także z powodu dobrej i fachowej opieki w kolbuszowskim szpitalu. I piszę to z pełną odpowiedzialnością i szczerością. Zresztą to nie tylko moja opinia, ale także kilku pań leżących wraz z moją żoną na sali po porodowej. Panie były z Mielca, po wcześniejszych doświadczeniach w szpitalu mieleckim. Były zadowolone z obsługi i warunków, o których Mielec mógłby pomarzyć (wg ich opinii). A co dopiero Nowa Dęba! Kto to wymyślił? To, że mają tam kłopoty, to ich sprawa. Ciekawe, czy w Nowej Dębie troszczą się o to, że kolbuszowski szpital ma kłopoty?
To już w nawiązaniu do artykułu w ostatnim numerze "Korso Kolbuszowskiego" pt. "Rodzi się nowy pomysł na "porodówkę". Mam mieszane odczucia, nie co do artykułu, tylko do tego co się dzieje wokół kolbuszowskiego szpitala. Wydaje mi się, że ktoś ma interes w tym, aby mu zaszkodzić. I to jest ewidentna gra polityczna. Wierzę w starostę Kardysia, że nie da zamknąć porodówki, do czego dąży dyrektor Strzelczyk. W czym interes? W finansach? Wątpię. Kiedy czyta się, że oddział ginekologiczno-położniczy przynosi straty w kwocie aż 700 tys. przychodzi pytanie: czy inne oddziały nie przynoszą strat? Jeżeli tak, to może też tam szukać oszczędności, na innych oddziałach.
Przeszedłem przez porodówkę od początku aż do końca wraz z żoną. I wierzcie mi, że opieka, która tam jest nie zostawia żadnych wątpliwości. Porodówka w Kolbuszowej musi zostać. Czy liczba ponad 400 porodów nie znaczy nic? W obliczu poniżej 300 urodzeń w Nowej Dębie. I warunki, których podobno tam nie ma. Ale to widzieli tylko kolbuszowscy lekarze.
Najbardziej jednak ukłuło mnie zdanie włożone w usta (być może nawet wypowiedziane) przez dyrektora na pytanie personelu porodówki o ich przyszłość i pracę: "Ja wam mówiłem, że jak tylko macie szansę pracy w innym szpitalu, to skorzystajcie z niej. Byłem w stosunku do was lojalny". Czy tak mówi pracodawca troszczący się o swoich pracowników? Czy nie za mało już odeszło dobrych i świetnych lekarzy z Kolbuszowej do innych szpitali? Za pieniędzmi? Nie sądzę...Konflikty w szpitalu są. Zastanawiające tylko, kto tworzy taką sytuację konfliktową. Albo opinia, że kolbuszowskim lekarzom nie zależy na oddziale. Wątpię, czy mogliby sobie pozwolić na strzał w piętę, nawet mając prywatną praktykę. Czy lekarze obu szpitali muszą się z sobą dogadywać? W jakim celu? Aby uzgodnić i dogadać się ze sobą, gdzie który będzie pracował? A położne i pielęgniarki? Takie rozmowy powinni prowadzić dyrektorzy i starostowie obu powiatów.
Porodówka w Kolbuszowej musi istnieć! I mam wrażenie, że to nie tylko moja opinia czy pracowników na niej pracujących. Panie starosto! Trzymamy za słowo, że nie dopuści Pan do zamknięcia porodówki. Wiem, że jest Pan człowiekiem honoru i dotrzyma Pan słowa.

Jako ilustracja muzyczna piosenka Elektrycznych Gitar




Co wy na to? Jestem ciekaw waszej opinii.

1 komentarz:

  1. Może nie co do naszej Kolbuszowskiej porodówki ale tego wielkiego człowieczka . Czekamy na jego zdjęcie !

    OdpowiedzUsuń