czwartek, 30 sierpnia 2012

Przed snem

Dzisiaj znowu była sesja. Nie bardzo uśmiechało mi się to, gdyż zajęć sporo, a pogoda sprzyja budowlance. Ale cóż, służba nie drużba. Miało być krótko. Miało.

Wszystko na sesji rozwijało się wg założonego harmonogramu. Głównymi i pierwszymi punktami były tematy oświatowe, bo szkoła za pasem. Radny, przewodniczący komisji oświaty Dorian Pik przedstawił sprawozdanie z wyjazdowych dni, gdy odwiedzaliśmy przedszkola i szkoły naszej gminy i stan ich przygotowań do nowego roku szkolnego. Tu poszło sprawnie. Swój temat dotyczący zamknięcia poprzedniego roku szkolnego i prognozy (głównie demograficznej) przedstawił Inspektor Oświaty Ireneusz Kogut. I tu poszło sprawnie. Do głosu zabierał się powoli burmistrz, zakładając marynarkę, gdy ni z gruszki, ni z pietruszki wypalił nieoczekiwanie z pytaniem przewodniczący Rady Miejskiej Marek Opaliński. I zaczęło się. Pytanie było skierowane do dyrektor przedszkola nr 1, gdzie od pewnego czasu panuje konflikt na linii pracodawca - pracownicy. Przewodniczący pytał o szczegóły załatwienia polubownego sprawy przez panią dyrektor, naciskając na jak najszybsze załatwienie tematu. Z sali odezwały się głosy oburzenia na takie załatwianie tematu na forum publicznym. Głos zabrali radni z jednej i drugiej stronie, wyrażając swoją dezaprobatę dla poczynań Przewodniczącego. W momencie wystąpienia dyrektorki przedszkola stałem w salce obok i słyszałem co się działo...wróciłem w momencie, gdy Szef Rady "próbował" się tłumaczyć ze swego postępowania, oskarżając (może niewłaściwe słowo) administrację, radnych komisji oświaty, że nic do tej pory nie uczynili. 

Otóż Panie Przewodniczący.

Radni nie są od rozstrzygania spraw między pracodawcą i pracownikami jednostki oświatowej. Może to uczynić burmistrz na spotkaniach, które i tak były. Zlecanie załatwienia tak delikatnych spraw nie leży w kompetencjach radnych i nie mieści się w ramach statutu. Próba bycia rozjemcą i wejścia między "młot a kowadło" może się źle skończyć. Szczególnie w przypadku, gdzie spór może rozstrzygnąć jedynie sąd. Rada Miejska, ani burmistrz nie są od sądzenia. Najlepiej byłoby zwolnić winnego konfliktu, ale nie można, bo czuwa tu prawo oświatowe. Załagodzić może sytuację także ugoda, która była podobno blisko...podobno. Teraz po nagłośnieniu sprawy i wyciągnięciu jej na forum publiczne przez Pana Przewodniczącego nie ma na to szans. Ktoś chyba próbuje na siłę być "sumieniem" naszej gminy. Mam też wrażenie, że nie burmistrz rządzi naszą gminą...

Na szczęście udało się burmistrzowi (a może jednak nie jemu) przekonać nieprzekonanych, że obecnie kanalizacja w Kolbuszowej Górnej jest ważniejsza od dokończenia inwestycji na stadionie czy też "futurystycznej" wizji sali gimnastycznej przy szkole podstawowej w Weryni za ponad 9 mln złotych. Nie jestem absolutnie jej przeciwnikiem. Nie! Próbuję jedynie pokazać, że są obecnie ważniejsze sprawy w gminie.

Wracając na chwilę do spraw oświatowych, to podczas wręczania nominacji nowym - starym dyrektorom szkół, a także nominacji 4 nauczycielom awansu na nauczyciela mianowanego zabrakło mi podziękowań za długoletnią pracę dla odchodzących na emeryturę nauczycieli...bez komentarza.

Dobrej nocy

sobota, 11 sierpnia 2012

O wiatrakach...ostatni raz

Nie zwykłem tłumaczyć się z tego co robię, nie muszę. Nie muszę też stawać na czele żadnego ruchu społecznego mającego na celu zahamować powstanie farm wiatrowych. Nie staję, nie stanę. Co sugeruje jeden z poczytnych blogów.
Mam wrażenie, że ktoś, nie ja, próbuje na siłę być sumieniem naszego społeczeństwa. Czyżby wybory za pasem? Ja nie muszę już walczyć o głosy, choć mam pewne poparcie. Zachęcam więc Ciebie "Maglu" do startowania, masz spore poparcie, a ja oddaję Ci swoje miejsce. Będziesz mógł wtedy zrobić więcej i nie trzeba będzie być anonimowym. Ja o tym marzę, aby być anonimowym, ale przyzwoitość każe mi się podpisywać pod tym co napisałem. I nie boję się tego, w przeciwieństwie do wielu osób próbujących nakręcić ruchy społeczne. Więcej odwagi. Czego się boicie? Kogo? Ja nie uginam się przed zastraszaniem, choć i tak było. A wy?
A w sprawie wiatraków nie kłamałem i trzymam się swoich racji. Wystarczy popatrzeć na wszystkie wpisy na moim blogu.
Czy wiesz "Maglu" co się działo za kulisami sprawy w ostatnich miesiącach? To jesteś szczęściarz...Ale proszę o fakty.

Resztę aluzji, domniemań i prób uduszenia zostawię bez komentarza. Nie warto...Tak samo jak polemizować z anonimowymi wpisami.

Tyle o wiatrakach. Reszta działań będzie zgodna z moim sumieniem. I to jest dla nie najważniejsze.

czwartek, 9 sierpnia 2012

dzisiaj sesja była

Była...było spokojnie, choć w mediach lokalnych i społecznych zapowiadano, że przyjdą przedstawiciele społeczeństwa i wiadomo było, że ich wizyta będzie dotyczyła domniemanych farm wiatrowych w naszej gminie.

Rzeczywiście tak się stało. Na sali obok burmistrza, radnych, sołtysów, pracowników administracji zasiedli też młodzi ludzie, zainteresowani tym, co ma do powiedzenia burmistrz w sprawie wiatraków. Głosu jednak nie zabrali, zaś rzecznikiem społeczeństwa stał się poseł Zbigniew Chmielowiec. W swoim wystąpieniu przedstawił stanowisko sejmiku wojewódzkiego w sprawie farm wiatrowych, a potem zadał pytania do burmistrza. Następnie głos w wolnych wnioskach zabrał radny Józef Rybicki, a potem ja. Wyraziłem swoje negatywne stanowisko wobec budowy w takiej formie "wiatraków" w naszej gminie, wskazując (podobnie zresztą jak i radny Rybicki) na ich wpływ krajobraz naszej gminy. Oczywiście nie to jest najważniejsze, ale opór społeczeństwa, często nie świadomego, czym są i jakie za sobą niosą zagrożenia wiatraki.
Wskazałem w swoim wywodzie doświadczenie Czechów, którzy postawili na farmy fotowoltaniczne, których mają całe hektary. Wygląda to dość przystępnie i na pewno nie budzi tylu kontrowersji, co wiatraki.

Potem głos zabrał burmistrz. Wskazał jak wygląda obecnie stan inwestycji, której tak na prawdę nie ma. Firma, która planuje u nas ich budowę próbowała coś przeforsować, spotykając się nawet z mieszkańcami kilku wsi. Ale to tyle. A do tego, aby rozpocząć inwestycję potrzeba głównie zgody mieszkańców...oraz kupę dokumentów. Tej zgody mieszkańców nie ma i o tym mówił właśnie burmistrz, zaznaczając, że nie zrobi nic bez zgody społeczeństwa naszej gminy. Dlatego jestem pewien, że wiatraków u nas nie będzie. Na szczęście.
To oczywiście duży skrót z wypowiedzi burmistrza.

Ja jestem spokojny. A wy?

niedziela, 5 sierpnia 2012

Powroty

Wróciłem wczoraj z bieszczadzkiej wycieczki, której historię i zachętę do podróży będę publikował na moim turystycznym blogu, ale już nie dziś. 

Po powrocie chciałem się dowiedzieć co się działo w Kolbuszowej przez ten czas. Niby nic się nie działo, ale opowiadano o gwałtownej burzy, która przeszła w piątek. Burza jakich wiele, ale jej rezultaty zobaczyłem dziś podczas niedzielnego spaceru na sąsiednie osiedle.

Na ul. Sokołowskiej jak podczas każdej ulewy na wysokości dawnej Centrali Nasiennej leżą duże ilości piasku i żwiru, który wypłukany został z poboczy drogi oraz dróżki dojazdowej do jednej z posesji. Zresztą na wjeździe na ul. Fabryczną, do fabryki mebli leży sporo tego materiału. Mam nadzieję, że ktoś to posprząta. Zresztą piasku pojawiło się sporo też na innych ulicach. A podobno sporo wody szło podczas ulewy. Widać to także po naszej rzeczce Nil, jaki stan wody był tylko po tej jednej burzy. 

Największy i chyba brzemienny w skutkach ślad pozostawiła burza w Ogródku Jordanowskim. Ku mojemu zaskoczeniu połowa terenu jeszcze dziś stała w wodzie, w tym dopiero co położona kostka! Czy będzie się ona nadawała jeszcze do użytku? Czy pieniądze zostały "utopione"? Obawiam się, że kilkumiesięczna praca poszła na marne...smutne...A może wystarczyło podnieść teren o metr, może półtora wiedząc, że sytuacje z zalewaniem tego terenu już wcześniej występowały. Ogródek zaczynał nabierać rumieńców, aż do feralnego piątku. Co teraz? Ludzie są oburzeni...nie burzą, ale zmarnowanymi pieniędzmi.

Cały czas przewija się temat wiatraków, krążą listy zbieranych podpisów, głosów przeciwnych wystawianiu farmy wiatrowej na terenie gminy. Do mnie nikt nie dotarł. Co bym wtedy zrobił? Podpisał bym listę. Nie jestem zwolennikiem tego projektu w tej formie, jaką się nam funduje. Zresztą spora część radnych niewiele wie na ten temat, na sesjach i komisjach (przynajmniej tych, których jestem członkiem) nikt nie zadaje pytań w tym kierunku, nikt o tym nie mówi. Dlatego milczę i ja. Na razie...choć jesteśmy non stop wywoływani do tablicy w tym temacie. Mój głos jest przeciwny stawianiu wiatraków na terenie naszej gminy. Za blisko domów, zaburzony krajobraz, tak zresztą piękny w naszej gminie. Dlaczego nikt jasno nie wyjaśni o co chodzi i kto stoi za firmą mającą budować farmę. Nie chcę swojej wiedzy opierać jedynie na wiadomościach z kilku blogów i artykułów sponsorowanych z "Korso Kolbuszowskiego". Ludzie się boją tej inwestycji, a nikt nie potrafi im wyjaśnić po ludzku jak jest na prawdę. 

Niekonwencjonalne źródła energii są konieczne, ale wierzę, że jest wiele innych zakątków naszego kraju, gdzie mogłyby one zaistnieć. Także "wiatraki". W naszej gminie można taką energię, czystą pozyskiwać w inny sposób nie zakłócając stosunków społecznych i estetyki środowiska naturalnego. Bo chyba nie o to chodzi w ekologii.

Późno już, duszno i nie bardzo chce się spać. Mam tylko nadzieję, że w nocy nie będzie żadnej burzy...a jutro znowu koszmarne upały. Dobrej nocy