czwartek, 26 stycznia 2012

O przeszłości

        Wczorajszy dzień przebiegłby bez historii, gdyby nie pewne wydarzenie które, jak to określił burmistrz Jan Zuba "jest jednym z najważniejszych w historii Kolbuszowej". Przekazanie w depozyt Bibliotece Miejskiej i Powiatowej zbioru 426 starych ksiąg z biblioteki parafialnej z okresu od XVI (najstarsze księgi pochodzą z początków parafii) do XX wieku, stało się wydarzeniem bez precedensu. Kilka miesięcy wcześniej proboszcz parafii kolegiackiej, ks. Lucjan Szumierz dokonał w trakcie porządków odkrycia, którego spodziewano się (w katalogu zabytków sztuki wydanym w 1991 roku, dotyczącym m.in. Kolbuszowej wspomina się o "zbiorze dzieł teologicznych z XVII-XIX w.). Proboszcz odkurzył istniejącą przy parafii od wielu wieków biblioteczkę, zbiór kilkuset starodruków, dzieł teologicznych i nie tylko. W języku polskim, łacińskim, niemieckim, włoskim, hebrajskim. Małe książeczki i opasłe tomiska, oprawione w piękne skórzane okładki. Lepiej lub gorzej zachowanych. I nagle pojawił się problem: co z nimi zrobić? Pojawiło się kilka instytucji, które chciało się zaopiekować kolbuszowskim księgozbiorem. I co? Decyzją proboszcza został on przekazany w depozyt na 10 lat do kolbuszowskiej biblioteki. Wczoraj o 13.00 odbyło się uroczyste przekazanie ksiąg. Kto był na spotkaniu mógł zapoznać się perypetiami zbioru oraz jego naukową analizą, dokonaną przez mgr Krzystofa Haptasia z Muzeum Regionalnego w Mielcu. Kilka słów na jego temat wypowiedział też prof. Konefał z KUL-u. W gablotach mogliśmy podziwiać najcenniejsze i najstarsze egzemplarze biblioteczki. Liczni goście: naukowcy, regionaliści i młodzież  z zaciekawieniem wysłuchała słów zapewnienia, że pozostaną one w Kolbuszowej. Wiele z ksiąg wymaga jednak natychmiastowej konserwacji.


         Wydarzenie to utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto w naszej gminie myśleć o przeszłości, o tym co zostało, a co nieuchronnie ginie na naszych oczach. Odchodzą ludzie, pozostaje pamięć, wspomnienie, a także ich historia. Wiele z osób, z którymi rozmawiałem wczoraj na spotkaniu w bibliotece pamięta okres wojny. Mówią o tym jakby to było zaledwie kilka dni, a nie ponad 70 lat temu. I dodają "dobrze, że jesteście, dbajcie o pamięć, o wspomnienie, bo co po nas pozostanie?". I te rozmowy dają mi o wiele więcej, niż "debaty" z osobami, które próbują ustawiać świat po swojemu, uprawiając "politykę", dla których nie warto inwestować w przeszłość, walące się budynki, kulturę. Bo one niedługo znikną, a my przecież zostaniemy. Liczy się to co tu i teraz. 
      Czy można wierzyć ludziom, dla których historia, tradycja, kultura są niczym a ratowanie jednego z najcenniejszych kolbuszowskich zabytków uważane jest za "niedorzeczny pomysł"? Miasto zawsze żyło kulturą. Nie jest źle z nią w Kolbuszowej, ale zawsze może być lepiej. Jest głód kulturalnych wydarzeń, o czym świadczyły wernisaże wystaw w synagodze przed jej oddaniem. Działa kilka organizacji i instytucji: wspomniana biblioteka miejska, Muzeum Kultury Ludowej, Regionalne Towarzystwo Kultury im. Goslara, Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych "Kuźnia". Wszystkie one robią co mogą, aby Kolbuszowa nie była kulturalną pustynią. Brakuje jednak miejsca, gdzie można się spotykać na różnych imprezach kulturalnych, pójść na koncert muzyki nie koniecznie młodzieżowej, obejrzeć ciekawą wystawę. Synagoga byłaby i była wymarzona. Miejski Dom Kultury mógłby być takim miejscem, mógłby, ale nie jest.

      Każdy z nas ma swoje priorytety w działalności społecznej. Dla mnie są nimi oświata, kultura i turystyka.W dalszej kolejności natomiast infrastruktura, drogi, kanalizacja itp. I proszę mi wierzyć, też mnie trafia, jak widzę sąsiada, który pompuje ścieki ze swego szamba na łąkę sąsiednią. Dlaczego? Bo w Kolbuszowej Górnej nie ma jeszcze kanalizacji.

         Ludziom jednak trzeba dać, jak w starożytnym Rzymie, chleba i igrzysk, i kultury na wysokim poziomie i wygód na jakie zasługują i jakie są standardem w dzisiejszym świecie. I jedno i drugie jest jedynie zaspokojeniem najbardziej podstawowych potrzeb człowieka.

Muzycznie...Kroke



Dobrego dnia

wtorek, 24 stycznia 2012

minął roczek

       Tyle dni przerwy. To i tak krócej od wielu osób, które prowadzą także blogi w regionie. Moja przerwa spowodowana była brakiem dostępu do internetu oraz świętowaniem. Od piątku po koniec weekendu w domu sami goście, trochę prezentów, sporo życzeń. Dla mnie i mojego syna. Ja tam pal sześć...któreś z rzędu urodziny (prawie 40-te), ale najważniejszy jest nasz Jaś. Właśnie dziś kończy roczek swojego radosnego życia. Jaki dla mnie był ten czas z synem? Niezapomniany. Pierwszy ząbek, pierwszy kroczek (teraz już biega), pierwsze słowa, pierwsze wizyty w przedszkolu i ten niesamowity uśmiech. Doświadczenie bycia tatą jest niezapomniane. Nie da się tego porównać z niczym innym.

      I to jest ważniejsze. O wiele bardziej od przepychanek o diety i wspólnego oskarżania się i licytowania o priorytety wśród radnych. Panowie...więcej powagi. Powodujecie, że Rada Miasta uważana jest przez społeczeństwo Kolbuszowej za twór co najmniej niepoważny. Tak trzymajcie! 

      "Uderz w stół, a nożyce się odezwą" - a zresztą szkoda słów...także w sprawie synagogi, o którą pyta i nie wiele wie pan Przewodniczący Opaliński. Zapraszam na kawę to wyłożę plany i wizje dotyczące użytkowania synagogi kolbuszowskiej w przyszłości. Chyba, że chcecie ją do końca zniszczyć. Jeżeli tak, to serdecznie gratuluję pomysłu. Zresztą polecam swój artykuł w "Ziemi Kolbuszowskiej" (może jej też zabierzmy dofinansowanie z publicznych pieniędzy?) zatytułowany "Zabytkowa Kolbuszowa". Taki jest właśnie stan kolbuszowskich zabytków (około 160 obiektów!) jaki obraz naszej synagogi. I to nie Fundacja czyniła starania o odzyskanie synagogi...Ona ją po prostu przejęła, bo została bezpańsko oddana. Kto oddał? Cóż...też zapraszam na kawę...
       Oczywiście nie zgadzam się z tytułem artykułu w "Super Nowościach" z tymi hitlerowcami, zresztą nie widzę tam żadnego porównania do nich. I to nie miejscowi ją wykończą, a ich bezczynność. A raczej bezradność. Pieniądze na jej wykupienie to jedno, a remont to drugie. Ale i te się znajdą prędzej czy później.

     Za wzór jak można dbać o zabytki polecam artykuł o synagodze w Dąbrowie Tarnowskiej http://www.kurierdabrowski.pl/zabytki-odzyskuja-blask A tu jak wyglądała ta synagoga prawie trzy lata wcześniej http://www.flickr.com/photos/mik_krakow/3674016961/ da się...

Na zakończenie muzyczne wspomnienie o Irenie Jarockiej kilka dni temu zmarłej


sobota, 14 stycznia 2012

przyszła zima niespodzianie

         Przysypała śniegiem. No i dobrze, bo było nieco szaro. Ale spowodowała mały chaos na naszych drogach. Rano jadąc na budowę na rondzie na ul Tarnobrzeskiej zauważyłem leżącą naczepę samochodu ciężarowego. Leżała dosłownie na rondzie. Kiedy wracałem po 13 właśnie trwały prace usuwające "zawalidrogę". 
        Wystarczyło, że trochę posypało, lekki przymrozek i już zapominamy jak się jeździ. A drogi, poza "krajówką" pozostawiały dziś rano wiele do życzenia.

        Piszę w przerwie. Przerwie na pisanie. Czasami tak mam. Ale kilka spraw dotyczących "substancji" zabytkowej w Kolbuszowej zmusiło mnie do tego. Mam nadzieję, że i wy wkrótce poczytacie o tym w "Ziemi Kolbuszowskiej". Chodzi głównie o zsypywanie fosy otaczającą dawny plac po pałacu Lubomirskich oraz synagogę. W przeciwieństwie do tego pierwszego wątku mam nadzieję na uratowanie przynajmniej synagogi. Dlaczego? Gdyż nie jest w rękach prywatnych. Paradoks? a jednak. Okazuje się, że w naszym mieście o zabytki najlepiej dbają instytucje: gmina (przykład rynku,), kościół (kolegiata, cmentarz, kaplica grobowa). Prywatni właściciele rzadko mają na uwadze dobro kultury jakim jest zabytkowy budynek, często niszcząc go celowo. Przykład? budynek dawnej apteki przy ul. Kościuszki (przy skrzyżowaniu z ul. 11 Listopada) i czworaka z dawnego zespołu dworskiego (obecnie plac na przeciw "stokrotki"). Oba budynki zostały doprowadzone do ruiny, a potem rozebrane. Cenny teren pozostał. Czy tak samo będzie z synagogą? niestety jest ona w rękach Fundacji zarządzającej majątkiem żydowskim i od 2009 roku zamknięta niszczeje. Obecny właściciel, czyli Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego nie jest zainteresowana w inwestowanie w kolbuszowski obiekt. Więc niszczeje. Co pozostaje? Jedynie wykupienie synagogi przez naszą gminę (nie żydowską). Jeden problem jest jedynie...PIENIĄDZE. A potem jeszcze remont. Straciliśmy niepowtarzalną szansę na remont synagogi w ramach rewitalizacji centrum Kolbuszowej, jak remontowane są rynek, kaplica, ogródek jordanowski. Można było objąć wtedy tym projektem też synagogę. Niestety nie należała już do Muzeum Kultury Ludowej, więc nie można było inwestować w nie swoje.

       Smutne. Chociaż dobrze, że śnieg trochę przysypał, to zasypie to co szare i niszczejące. Pod naszym nosem...

        Wracam do pisania...dziś bez muzyki. Dobrej nocy.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

do końca świata i...

          ...i o jeden dzień dłużej!

        Wczoraj po raz 20 zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. I znowu także w Kolbuszowej. Po raz który? Próbuję dociec, pytając wszem i wobec. Panie profesorki Liceum kolbuszowskiego: Wanda Jasińska i Małgosia Miąso nie są zgodne - 10 lub 11 raz. Obiecuję historycznie poszperać, a o wynikach na pewno was poinformuję.
         Ja jestem przy orkiestrze 8 albo 9 raz...taż już nie pamiętam dokładnie. Kilka razy jako członek sztabu, raz jako szef sztabu przy Gimnazjum nr 2, a od czterech lat sam zbieram jako wolontariusz. Lubię to. Kiedy widzę, że to rzeczywiście działa. Można lubić lub nie Jerzego Owsiaka, ale trzeba przyznać, że ma gość olbrzymią charyzmę i potrafi pociągnąć rzeszę ludzi za sobą, którzy czekają na ten jeden dzień. Zawsze drugą niedzielę stycznia. Dobrze, że jest taka akcja, taka fundacja. Tylko żal, że takie organizacje muszą wyręczać państwo i wyposażać szpitale w sprzęt, co jest obowiązkiem rządzących. Podobnie działają liczne inne fundacje i stowarzyszenia: Polska Akcja Humanitarna czy Caritas. Każda z nich ma swoje pole działania, swoich zwolenników i przeciwników. I każda jest potrzebna.

          Cieszę się, że wczoraj po raz kolejny Kolbuszowa dołączyła do WOŚP-u. Ja także zbierałem, choć nie tak długo jakbym chciał, ale warto było. Dziękuję moim podopiecznym, których miałem pod opieką: Jadzi, Oli, Sylwii, Kasi M., Uli, Kasi K., Ani K, Kamilowi i Grzesiowi, że pomimo padającego do południa deszczu i chłodu dali z siebie wszystko. W naszym co rocznym miejscu, w pobliżu parafii św. Brata Alberta (za co dziękujemy bardzo ks. proboszczowi) zebraliśmy 6134 zł. Łącznie w Kolbuszowej 40 wolontariuszy ze sztabu przy Liceum Ogólnokształcącym zebrało ponad 24 tys złotych wraz z pieniędzmi za licytację przedmiotów ofiarowanych na rzecz Orkiestry. To kolejny REKORD! Jeszcze nie było tylu pieniędzy! BRAWO!

          I tylko żal, że nie było w Kolbuszowej żadnej imprezy, może po za turniejem piłkarskim w LO, która towarzyszyła by jak co roku. Szkoda, że nasz Dom Kultury nie zorganizował żadnej imprezy, koncertu, dyskoteki...a nasze kolbuszowskie zespoły grały na innych imprezach na terenie województwa. Szkoda. Dlatego uważam, że zebranie w takich warunkach tak dużej kwoty jest ogromnym sukcesem.

       Żadnej krytyki kogokolwiek...po prostu takie mamy możliwości i chęci w Kolbuszowej. Brawo młodzież! Niech wielu dorosłych bierze przykład z waszej aktywności.

          Muzycznie hymn Wielkiej Orkiestry...kapitalne Voo Voo


Dobrej nocy!

czwartek, 5 stycznia 2012

na ten nowy rok

     Każdy nowy rok przynosi coś nowego. Jego początek sprzyja różnego rodzaju obietnicom i postanowieniom. A jak z tym u mnie?

        Nie zastanawiałem się nad tym prawdę mówiąc. Chciałbym jedynie, aby ten nowy nie był gorszy od starego. Nie zanosi się na rewolucyjne zmiany chyba, że uda się przeprowadzka do nowego domu. Więc wszystko toczy się po staremu. Rodzina, dom, praca, trochę spraw naukowych, społecznych no i turystyka.

       Rodzinnie...nie lubię o tym pisać...osobiste sprawy. Ważne, że wszystko jest w porządku, zdrowie, praca, spokój...

         Naukowo - kontynuować przerwana pracę doktorską, nadal pisać artykuły (choć w tym roku było z tym słabo), współpraca z kilkoma instytucjami i wydawnictwami w tym zakresie.

        Społecznie - praca w Radzie Miasta w miarę skuteczna: jest jeszcze wiele dziedzin, gdzie mogę się wykazać. Praca w Stowarzyszeniu Inicjatyw Lokalnych "Kuźnia", które rozpoczęło współpracę z "Salamandrą" w zakresie spotkań z podróżnikami w projekcie "Za horyzontem". Wzmożona praca na rzecz odzyskania dla społeczności Kolbuszowej synagogi, w któej z powrotem mogłoby się znaleźć muzeum historii naszego miasta.
       Turystycznie - 10 rok pracy w Kolbuszowskim Klubie Turystyczny "Salamandra", kolejne imprezy, wyjazdy, na zakończenie roku impreza podsumowująca 10 lat, jakieś małe wydawnictwo z tej okazji. Współpraca z innymi klubami w województwie i Polsce, dalsze szkolenia (w styczniu zaczyna się kolejny kurs przewodników beskidzkich i przewodników terenowych po województwie podkarpackim, będę chciał podnieść swoje kwalifikacje, może kilku osób w klubie). No i działania promocyjne turystycznie naszego powiatu w Polsce. Wszystko na naszej stronie (w pasku menu znajdziecie adres) - zapraszamy wszystkich chętnych do współpracy z "Salamandrą". Obiecuję więcej o niej pisać w tym roku.

       Planów wiele, wbrew pozorom nie jest trudno to ogarnąć i pogodzić z domem, rodziną i pracą zawodową w szkole.Właściwa organizacja czasu. Oby tylko zdrowie dopisywało.

No i muzycznie nadal chcę pokazać wam moją muzykę. Dziś trochę na spokojnie i nostalgicznie.


Moya Brennan...nie kojarzycie? to ten temat wam ją przypomni...niesamowity głos


Wszystko jasne? wspomnienia...