środa, 17 sierpnia 2011

opowieść o storczyku

W sprawie Tesco zaczynamy dochodzić do absurdów. Nasze media, a raczej tylko "Korso" zaczyna obarczać Urząd Miejski, że nie dopilnowała, aby sprawdzić czy na terenie na którym ma powstać kontrowersyjna inwestycja nie rośnie aby jakaś chroniona roślina. Otóż zostało to sprawdzone o czym redakcja naszego tygodnika doskonale wie. Została opracowana zgodnie z procedurami prognoza oddziaływania inwestycji na środowisko oraz opracowanie fizjograficzne, w którym stwierdzono brak na tym terenie jakichkolwiek roślin i zwierząt chronionych. To było w roku 2009. Jak widać w roku 2011 nagle pojawił się chroniony storczyk. Jakim cudem?
Dziwne też są sugestie "Korso" jakoby na najbliższej sesji sierpniowej Rada Miejska miała się ponownie zająć planem przestrzennym tego terenu. Pytam się po co? Skoro jest pozwolenie na budowę, co jeszcze możemy zrobić? NIC! I pewnie też to zrobimy. Nie mamy w tej sprawie już nic do powiedzenia. Jakiekolwiek zmiany są bezpodstawne.
Nie zrozumcie mnie źle...nie jestem zwolennikiem Tesco. Ale skoro społeczeństwo tego chce...Blokowanie tego tematu w nieskończoność jest żenujące i wystawia złą opinie nie Radzie Miejskiej, ale miastu jako ewentualnemu partnerowi w inwestycji.
Czy za chwilę będziemy blokować inne inwestycje, bo ktoś w ostatniej chwili znajdzie jakąś roślinkę albo owada chronionego? Na zainwestowanie czekają następne tereny, np. przy ul. Sokołowskiej. Czy jesteście pewni, że na tych 8 hektarach pod lasem nie znajdziemy żadnej chronionej roślinki, owada czy ptaszka? Co wtedy? Za chwile staniemy się swoistym rezerwatem. Tylko kto ochroni ludzi? kto im da pracę?
Jestem zwolennikiem ochrony przyrody, ale nie do przesady i za wszelką cenę. Teren pod Tesco jest już terenem prywatnym. Czy rzekotka drzewna (prześliczna zielona żabka) na mojej działce też stanie się obiektem zainteresowania ekologów i zablokuje mi budowę domu? Na szczęście maleństwo to nie mieszka na mojej posiadłości.

A w pobliżu Stokrotki powstaje duża inwestycja miejscowego przedsiębiorcy. Nikt nie protestuje...My Kolbuszowianie stajemy się powoli ksenofobami. Wszystko dla nas, dla naszych, nic dla obcych. Nasze dobrze, obce źle. W takiej sytuacji ciężko będzie chyba liczyć na obce inwestycje w Kolbuszowej, skoro są one niemile widziane. Bo znowu coś się komuś nie spodoba i zacznie blokować.
Wreszcie wakacyjna pogoda. Odpoczywajcie.

Muzycznie kolejny klasyk. T.Rex. Polecam

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

na śpiąco

Piszę prawie na śpiąco, co nie oznacza, że głupoty. 

Wakacje mijają szybko, trochę dziwne, deszczowe. Miasto też jakby nieco uśpione dziś było. Senne, duszne, gorące. Nie dało się przejść rynkiem prowadząc wózek z dzieckiem. Ale nie ma co narzekać. Rynek będzie wreszcie dobrze wyglądał. Przy okazji spaceru z Jasiem po osiedlu Ruczki jedna starsza, sympatyczna pani zapytała mnie: "czy to prawda panie Pawle, że będą burzyć studnię na rynku?". Oniemiałem, a potem się uśmiechnąłem. "Ludzie tak gadają". Uspokoiłem sympatyczną panią mówiąc, że to nie możliwe, że to przecież symbol miasta, jaki jest to jest, ale symbol. Co też ludzie nie wymyślą z nudów...
Sprawa TESCO też już rozwiązana. Z nudów też "ktoś" pisał ulotki, po których czułem się trochę dziwnie, bo przecież "ktoś" pisał też o mnie, jako radnym Rady Miasta. Zastanawiałem się, czy wszystko dobrze zrobiliśmy jeżeli chodzi o stronę formalną. Na szczęście ostatnia komisja rewizyjna pokazała, że wszystkie terminy i formalności zostały dotrzymane. I była potrzebna, choćby po to, aby uspokoić nastroje. A niedługo potem inwestor otrzymał pozwolenie na budowę na tym terenie. Na nic szukanie chronionych roślin. Zresztą, gdybyśmy się trzymali ochrony zwierząt i roślin, tak jak ekolodzy w dolinie Rospudy pod Augustowem, to dziś nie byłoby nie tylko budowy TESCO (wkrótce), ale też i ulic Ruczki i modernizacji rynku...kilka razy widziano tam modliszkę, a to przecież chroniony i rzadki owad.  

Ostatnia sesja, nadzwyczajna, choć nic nie było tam takiego nadzwyczajnego. Gorąco się zrobiło przy okazji pieniędzy na boisko na Widełce. Zgadzam się, że trzeba je remontować, a nie wszystkie pieniądze pakować na Fundację przy stadionie. Każdy klub zasługuje na dobre warunki do uprawiania sportu, nie tylko te kolbuszowskie. A młodzież i tak coraz rzadziej przychodzi na treningi i nic tego nie zmieni. Nawet boisko ze sztuczną nawierzchnią. Najpierw trzeba zmienić jej mentalność. Natomiast zgadzam się z Dorianem co do Miejskiego Domu Kultury. A niedługo dojdzie jeszcze synagoga...mam taką nadzieję. Co do SP nr 1 to faktycznie można było te szatnie już dawno zrobić. Nie wiem, co stało na przeszkodzie.

W Polsce denerwuje mnie kampania polityczna...z każdej strony. I tylko Leppera mi szkoda...

Pojawia się ponownie temat żłobka. Dostałem ostatnio zapytanie od jednej ze znajomych młodych mam. Może teraz po zmianie ustawy da się coś zrobić w tym temacie

Muzycznie ponownie Bank. Świetny utwór z niesamowitym syntezatorem Marka Bilińskiego

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

To nie ja!

Och jak dawno tu nie byłem...pusto, nudno, wakacyjnie. Po prostu. Odpoczywam, choć jestem bardziej zmęczony, jak przed wakacjami. Ale odpoczywam umysłowo. Stąd między innymi brak aktywności na blogu. Co robię? Głównie przebywam z Jasiem, trochę budowa (choć pogoda popsuła szyki i przerwa się zrobiła), czytam i tyle. 
Obserwuję też to, co się dzieje. Jeżeli uda się coś zobaczyć przez ten deszcz. Tytułowe "TO NIE JA!" odnosi się do afery na ulicy Sokołowskiej, gdzie robotnicy wykonujący nowy chodnik, sprzedali (nie swoje) płytki chodnikowe okolicznym mieszkańcom. Dementuję plotki...nie kupiłem od robotników ani jednej płytki, choć pewnie by się przydały na budowie. Ale wielu mieszkańców mojej ulicy to zrobiło, choćby po sąsiedzku, kiedy to na posiadłość jednego z sąsiadów zajechała koparka mająca w łyżce świeżo co ściągnięte ze starego chodnika płytki. Cóż...kilka dni później krótkie notatki w "Nowinach" i "Super Nowości" o kradzieży płytek przy Sokołowskiej. I to w dodatku po pijaku! Ciekawe, kto zgłosił na policję...TO NIE JA!
Ale za to chodnik piękny i równy, co też ostatnio sprawdzam na spacerze ze swoim synem.

Nie tylko na mojej ulicy się dzieje. Na moich starych śmieciach, na Ruczki też pięknie się zrobiło. Chodnik i parkingi już gotowe, tylko te drzewa trochę mnie irytują, głównie jarzębiny, gdyż co roku któraś i tak usycha. Dęby są piękne i dobrze, że zostały. Na Obrońców Pokoju też się fajnie robi, w górnej części już pierwsza warstwa asfaltu, aż miło jeździć. 
Tylko te deszcze. Dobrze, że większych szkód nie porobiły, szczególnie nasze rzeczki i inne potoki. Nil dzielnie się trzyma, tylko Świerczówka co roku zalewa tereny na Dubasie. A Nil wbrew oczekiwaniom nielicznych, nie zalał terenu pod inwestycję o nazwie "TESCO". A to przecież teren zalewowy... 
Ruszyła rewitalizacja rynku. Trochę już  pokopano i przyznam, że idzie to sprawnie i bez większych zakłóceń dla ruchu w tym rejonie. Oby tak dalej.
O wielu innych sprawach nie warto pisać, choćby wywiadzie pani Aldony Napieracz w jednym z ostatnich numerów "Korso Kolbuszowskiego".
Z podwórka ogólnopolskiego warto zwrócić uwagę nie tyle na raport Millera ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, co na spoty wyborcze Prawa i Sprawiedliwości. Uderzają mnie głównie bilbordy "premiera" Kaczyńskiego. To już chyba kampania wyborcza. Tylko co na to ustawa? To chyba jeszcze zabronione przed ogłoszeniem terminu wyborów. I te spoty w telewizji i radio.

Koniec już chyba pory deszczowej. Dziś było nawet znośnie i się trochę przejaśniło. No i rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Pamiętajmy o tym. Także muzycznie...Lao Che.



Dobrych snów.