Dzisiaj znowu była sesja. Nie bardzo uśmiechało mi się to, gdyż zajęć sporo, a pogoda sprzyja budowlance. Ale cóż, służba nie drużba. Miało być krótko. Miało.
Wszystko na sesji rozwijało się wg założonego harmonogramu. Głównymi i pierwszymi punktami były tematy oświatowe, bo szkoła za pasem. Radny, przewodniczący komisji oświaty Dorian Pik przedstawił sprawozdanie z wyjazdowych dni, gdy odwiedzaliśmy przedszkola i szkoły naszej gminy i stan ich przygotowań do nowego roku szkolnego. Tu poszło sprawnie. Swój temat dotyczący zamknięcia poprzedniego roku szkolnego i prognozy (głównie demograficznej) przedstawił Inspektor Oświaty Ireneusz Kogut. I tu poszło sprawnie. Do głosu zabierał się powoli burmistrz, zakładając marynarkę, gdy ni z gruszki, ni z pietruszki wypalił nieoczekiwanie z pytaniem przewodniczący Rady Miejskiej Marek Opaliński. I zaczęło się. Pytanie było skierowane do dyrektor przedszkola nr 1, gdzie od pewnego czasu panuje konflikt na linii pracodawca - pracownicy. Przewodniczący pytał o szczegóły załatwienia polubownego sprawy przez panią dyrektor, naciskając na jak najszybsze załatwienie tematu. Z sali odezwały się głosy oburzenia na takie załatwianie tematu na forum publicznym. Głos zabrali radni z jednej i drugiej stronie, wyrażając swoją dezaprobatę dla poczynań Przewodniczącego. W momencie wystąpienia dyrektorki przedszkola stałem w salce obok i słyszałem co się działo...wróciłem w momencie, gdy Szef Rady "próbował" się tłumaczyć ze swego postępowania, oskarżając (może niewłaściwe słowo) administrację, radnych komisji oświaty, że nic do tej pory nie uczynili.
Otóż Panie Przewodniczący.
Radni nie są od rozstrzygania spraw między pracodawcą i pracownikami jednostki oświatowej. Może to uczynić burmistrz na spotkaniach, które i tak były. Zlecanie załatwienia tak delikatnych spraw nie leży w kompetencjach radnych i nie mieści się w ramach statutu. Próba bycia rozjemcą i wejścia między "młot a kowadło" może się źle skończyć. Szczególnie w przypadku, gdzie spór może rozstrzygnąć jedynie sąd. Rada Miejska, ani burmistrz nie są od sądzenia. Najlepiej byłoby zwolnić winnego konfliktu, ale nie można, bo czuwa tu prawo oświatowe. Załagodzić może sytuację także ugoda, która była podobno blisko...podobno. Teraz po nagłośnieniu sprawy i wyciągnięciu jej na forum publiczne przez Pana Przewodniczącego nie ma na to szans. Ktoś chyba próbuje na siłę być "sumieniem" naszej gminy. Mam też wrażenie, że nie burmistrz rządzi naszą gminą...
Na szczęście udało się burmistrzowi (a może jednak nie jemu) przekonać nieprzekonanych, że obecnie kanalizacja w Kolbuszowej Górnej jest ważniejsza od dokończenia inwestycji na stadionie czy też "futurystycznej" wizji sali gimnastycznej przy szkole podstawowej w Weryni za ponad 9 mln złotych. Nie jestem absolutnie jej przeciwnikiem. Nie! Próbuję jedynie pokazać, że są obecnie ważniejsze sprawy w gminie.
Wracając na chwilę do spraw oświatowych, to podczas wręczania nominacji nowym - starym dyrektorom szkół, a także nominacji 4 nauczycielom awansu na nauczyciela mianowanego zabrakło mi podziękowań za długoletnią pracę dla odchodzących na emeryturę nauczycieli...bez komentarza.
Dobrej nocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz