sobota, 5 listopada 2011

I po imprezie u Hudaków

Krótko...Było świetnie. Jak zwykle, kapitalna zabawa, mnóstwo humoru przedstawionego przez Jarka i niesamowity klimat. Dodatkowo zaproszeni goście zapewnili doskonałą zabawę wszystkim zgromadzonym. Dyrektor Jacek Bardan wprowadził zaciekawioną gawiedź w klimat czasów Jaśnie Panującego Cesarza Austrii i króla Węgier Franciszka Józefa I, próbując udowodnić jego relacje z Kolbuszową i Kolbuszowian w stosunku do tegoż.
Kwintesencją wszystkiego byłą oczywiście muzyka Hudaków, w pewnym momencie nawet z pomocą dziewcząt z Dosbajki (co dla mnie brzmi jeszcze ciekawiej). Poezja w wykonaniu małej, uroczej aktoreczki z teatru Grzesia Wójcickiego była pełna profesjonalizmu. Chylę czoła.
Występ Raniżowian pokazał, jak można ciekawie grać muzyką ludową i być słuchanym. Nie zgodzę się jednak z Jarkiem, że Raniżowianie są najbardziej mu znaną rock'n rollową kapelą. Dla mnie są nią właśnie Hudacy.
Film widziałem po raz pierwszy...zrobił na mnie spore wrażenie. Płytka, aczkolwiek ciekawa fabuła, okraszona muzyką Hudaków, pozwala na spojrzenie na "tamte" czasy z uśmiechem. Tak się kiedyś piło...przepraszam, żyło.
Na koniec mojej wizyty występ aktorów - pracowników ze "stajni dyrektora Bardana" dopełnił całego spotkania. Amatorskie, ale jednak aktorstwo wykonawców fragmentu (niestety) sztuki, udowodniło, jak Kolbuszowa jest głodna teatru przez duże T.
I na tym skończyła się moja i Danusi wizyta na trzecich urodzinach Hudaków. Obowiązki wobec Jasia wzięły górę. Ale wspomnienia pozostały, przynajmniej do następnych urodzin. 

Wszystkiego co najlepsze Madziu, Kubo i Jarku. I więcej występów z Dosbajką!

A ja nadal nie mam płyty...

Dobrego weekendu


I ten kapitalny, "łemkowski" taniec Dosbajki

1 komentarz:

  1. Pawle... zapraszam na kawę. Gdzieś jeszcze zostało parę egzemplarzy kultowego Czarnego Albumu Hudaków :-)

    OdpowiedzUsuń