sobota, 25 czerwca 2011

Wakacje

Wakacje nie są powodem dla którego nie piszę nic. Najpierw był to brak czasu spowodowany końcem roku szkolnego, potem budowa domu. No i zajęcia z synem też pochłaniają sporo czasu.

Działo się sporo, głównie na blogach i w prasie. W pogodzie też.

Najpierw problem Michała Karkuta z Aldoną Napieracz. Oboje darzę szacunkiem, ale wydaje mi się, że swoje sprawy trzeba załatwiać nieco inaczej. A na pewno nie publicznie. Chyba, że o to chodzi. Koniec

Cały czas na topie utrzymuje się sprawa budowy TESCO. Zgadzam się, że w momencie, kiedy głosowaliśmy w poprzedniej kadencji nad zmianą planu przestrzennego, nie było mowy o tym markecie. Mówiło się wtedy dużo o planach właścicielki gruntu o rodzinnym interesie, jakimś markecie budowlanym. Ale nie TESCO. Potem nagle wyszła sprawa budowy supermarketu tej sieci. Dlaczego taki popłoch nagle się zrobił w Kolbuszowej? Przepraszam...wśród nielicznej liczby osób zainteresowanych, aby nie było w Kolbuszowej tego sklepu. Zapewne w obawie o swoje miejsca pracy. Ale dotąd po budowie Stokrotki, Inter Marche, Biedronki nie upadał żaden sklep w Kolbuszowej i okolicach. Dlaczego teraz miało by być inaczej? Wydaje mi się, że jednak nie chodzi o upadek interesów, a raczej o mniejsze zyski. Zresztą jest mi obojętne czy powstanie ten market w naszym mieście. Okazuje się jednak, że nie wszystkim, gdyż wielu pytanych ludzi cieszy się, że nie będzie musiało jeździć do Rzeszowa lub Mielca. Mnie jednak wydaje się, że za dużo już dużych sklepów w Kolbuszowej. I tak mamy wolny rynek, a ludzie będą robić zakupy tam, gdzie im lepiej. A market budowlany przydałby się.
Muszę jednak dodać, że Rada Miasta pomimo wielu nacisków, nie ma już w tej sprawie moim zdaniem wiele do powiedzenia. A na pewno nie może zablokować tej inwestycji. A miał być rodzinny interes...Jakby nie było, ktoś dostanie po łapach. Ja zapewne też.

Luźniej...Kolbuszowianka spadła. Jutro jeszcze pożegnalny (ciekawe dla kogo) mecz naszej drużyny. Smutne...Choć ostatnie posiedzenie Komisji Rewizyjnej przy Radzie Miasta tchnęło we mnie nadzieję, że nie jest źle z kolbuszowskim sportem. Trzeba go tylko bardziej docenić, choćby finansowo. Nie chodzi mi jednak o popularną piłkę nożną, a o badminton w Widełce (sukcesy ogólnopolskie), tenis stołowy w Kolbuszowej Górnej, czy sekcję pływania przy kolbuszowskim basenie oraz wiele innych przykładów. Tam te pieniądze będą rozsądnie wydawane i efekty będzie widać. A w naszej piłce? Cóż...powstrzymam się od komentarza.Choć nie za te pieniądze, które mają nasze kluby. 

Pojawiła się nowa gazeta w Kolbuszowej, niejaki "Głos Kolbuszowski". Nie wiem tylko kto za tym się kryje, gdyż nie ma żadnej stopki redakcyjnej. Jedynie wydawca, z odległej Handzlówki. Nie wróżę gazecie wielkiej kariery. Artykułów o Kolbuszowej niewiele i powtórzone z innych mediów. Może po za analizą gospodarczą Kolbuszowej na tle województwa (zresztą bardzo smutną dla naszej gminy i powiatu), czy artykułem o drewnianych domach, których produkcja miałaby stać się zbawieniem dla naszego miasta, a z pomocą miałaby przyjść nawet Bruksela, a raczej jeden człowiek tam urzędujący. Autor tego drugiego artykułu próbuje obwinić władze Kolbuszowej i burmistrza o brak zainteresowania tą sprawą. No bo niby w jaki sposób? Co burmistrz ma z tym pomysłem zrobić? W jaki sposób można zainteresować firmy produkcją domów drewnianych? Może perspektywą terenów, które niebawem będą dostępne dla nowych firm. Nie można kogoś na siłę uszczęśliwiać i nakazać mu pisanie projektu unijnego, bo ktoś tam już czeka aby pomóc. Dobrze, że jest taka możliwość! Musi się jednak znaleźć firma, która wyłoży swoje pieniądze i napisze taki projekt. Burmistrz tego nie zrobi. Nie może. A wierzcie, że nikt tak jak on w Kolbuszowej nie marzy o tym, aby ściągnąć do naszego miasta kapitał, który dałby rozwój przemysłu i nowe miasta pracy.

Ogólnie, to zmęczony jestem, szczególnie zmieniającą się cały czas pogodą.

Dobrej niedzieli. A na dobranoc kołysanka...to dla Jasia. Dla was też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz