wtorek, 16 października 2012

W sprawach żydowskich

Pamięć o tym, co było kiedyś, o przeszłości naszego miasta zależy od nas samych. Jeżeli my, jak pisał Janusz Radwański w komentarzach do mego wcześniejszego postu, nie zadbamy o pamięć o Żydach kolbuszowskich, nikt tego nie zrobi. Ich potomkowie? Wątpię. Bo jest ich zbyt mało, bo mieszkają w Izraelu, Stanach Zjednoczonych. Odwiedzają nas, owszem (podobno w zeszłym tygodniu w pobliżu cmentarza żydowskiego były dwa autokary z ludźmi. Pytanie, kim byli i co robili na kirkucie?).

I nie chodzi tu o Żydów. Jeżeli byliby to Niemcy, Ukraińcy, Łemkowie, Bojkowie czy inna nacja, która zamieszkiwałaby nasze miasto w przeszłości, też zasługiwaliby na pamięć. My mieliśmy akurat Żydów.

Pamięć o nich jest także obowiązkiem, miejsca, nazwy ulic, synagoga, kirkut, historia...
Co do nazwania podwójnego ulic na terenie części miasta, gdzie mieszkali Żydzi, jestem za. Postaram się coś w tym temacie zrobić.
Synagoga...tu akurat temat jest prosty i nabiera rumieńców i w krótkim czasie powinna wrócić do miasta.
Kirkut...w części uporządkowany, następne akcje na wiosnę.
Historia...pomysł stworzenia portalu poświęconego Żydom kolbuszowskim jest dobry. Ja niestety nie mogę się tym zająć z braku czasu i zdolności informatycznych. Choć wątpię, czy zda on egzamin, widząc niektóre powyższe wpisy. Stereotypy...

W tych wszystkich sprawach boję się jedynie o jedno. Opór społeczny, szczególnie w przypadku synagogi. Budynek, którego nie chcą Żydzi, a raczej ich przedstawiciele: Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, będzie wymagał wkrótce sporych nakładów finansowych, których miasto nie udźwignie. Ale skoro udało się w Wielkich Oczach oraz Dąbrowie Tarnowskiej, to dlaczego nie u nas?

A wracając na chwilę do niedzielnych uroczystości na rynku, to irytowało mnie jedno: wszechobecny folklor. Jakoś nie pasował mi on w ten dzień do tego miejsca. Mam wrażenie, że nie mamy pomysłu na inną promocję naszego miasta. Tylko to się już przejadło wielu ludziom w Kolbuszowej. To nie tylko moje zdanie, ale wielu osób, z którymi akurat w ten dzień rozmawiałem na rynku.
Pomysły są, tylko ten opór...mnie wówczas w ten dzień 14 października pasował na scenie zespół grający muzykę żydowską. Tak niewiele trzeba, tylko pomyśleć.

4 komentarze:

  1. Wszechobecność folkloru irytować nie może. Irytować może co najwyżej folkloru w folklorze niedobór. Stanisław Stępień z Korczowisk i w ogóle muzyka in crudo to jest to, co folkowe snoby lubio najbardziej - tylko czy nie wywołałoby to strat w ludziach?

    OdpowiedzUsuń
  2. Folkloru Pawle to tam akurat mało było. Tam była jego "wizja" i sposób "promocji" wydumana przez jednego pana. A świat się śmieje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mylisz się: tam był folklor. Kolbuszowski:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo rozczarował mnie pokaz multimedialny. Ludzie po kolei się rozchodzili w trakcie jego wyświetlania, ja też ...

    OdpowiedzUsuń