wtorek, 13 marca 2012

o pisaniu

      Bardzo lubię pisać, nigdy nie sprawiało mi to żadnego problemu. Pisałem i piszę o turystyce, o historii, trochę o sprawach społecznych. Zamieszczam swe artykuły w różnych miejscach, gazetach, zbiorach, rocznikach, także na stronach internetowych. Zawsze jednak podpisywałem się pod tym co pisałem. Nosi to za sobą pewne problemy, gdyż ponoszę odpowiedzialność za to, co napisałem.

    Powyższe słowa wynikają z mojego zaniepokojenia zaobserwowaną rzeczywistością. Szczególnie tą w internecie. Jest kilka osób, które pisze swe blogi, będąc osobami publicznymi, działającymi z różnym skutkiem i "podziwem" społecznym. Są też niestety czy na szczęście blogi, które piszą o sprawach miejscowych, lokalnych, piętnując lub też czasami chwaląc takie a nie inne inicjatywy. Niestety nikt nie podpisuje się pod tym co napisał. 
      A szkoda, bo lubię wiedzieć, kto napisał to, co właśnie przeczytałem. Mam wrażenie, że czytając niektóre posty umieszczone na blogach www.kolbuszowskimagiel.blogspot.com czy też syf.kolbuszowski.com że wiem, kto je pisze. 
       Z jednej strony cieszę się, że są takie blogi, które pokazują nam to, o czym wiemy tylko może w nieco inny sposób, z innej perspektywy. Cieszę się, że nie tylko władze i radnych obchodzą sprawy ich miasta, ich miejscowości, gminy.. Z drugiej strony...drażni mnie nieco ta anonimowość. Szkoda, bo wspólnie, zamiast jedynie pisać, można na prawdę coś dobrego zrobić. Narzekających jest bowiem wielu...

       Co do kolbuszowskiego, wcale nie ostatniego ronda w Kolbuszowej, napisałem do loży komentatorskiej do jutrzejszego "Korso Kolbuszowskiego". Dla mnie żadna z propozycji: Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, Stanisława Mazana czy Franciszka Kotuli nie jest odpowiednia. Powinniśmy iść raczej z klucza i nazwać rondo imieniem osoby, która rzeczywiście w historii naszego miasta zaistniała.

       I jeszcze w sprawie wczorajszej komisji oświaty. 
Jednym z punktów posiedzenia była współpraca Fundacji na Rzecz Kultury Fizycznej i Sportu z klubami na terenie gminy oraz sprawozdanie z działalności Fundacji. Wielu zebranych, ludzi mających wiele do czynienia ze sportem w naszej gminie chwaliło współpracę z Fundacją. Utyskiwano jednak, że kolbuszowska młodzież, a poszło tu o treningi sekcji siatkarskiej dziewcząt, która za wynajem sal musi płacić każdorazowo. I rozpoczęła się rozmowa i pytania do burmistrza Gila czy koniecznie gmina Kolbuszowa musi pobierać pieniądze za wynajem? I wtedy przypomniało mi się (zresztą poparł to kolega Staszek Długosz), że na początku kadencji proponowaliśmy wprowadzenie do budżetu gminy pieniędzy na budowę sali gimnastycznej przy stadionie. Zostało to wycięte decyzją strony rządzącej. W tym czasie pojawiła się w budżecie sala przy szkole w Weryni. Czy potrzebna? Moim zdaniem niekoniecznie...ale są radni, którzy twierdzą inaczej. No ale z tego powodu nie będzie w najbliższym czasie sali przy Fundacji i koło się zamyka. 
Kilka lat temu, kiedy zaczynałem (nie potrzebnie chyba...) zabawę w "politykę" opozycja ówczesna bardzo naciskała na budowę sali przy stadionie...4 lata później już o tym zapomniała...kosztem obiektu na Weryni.

Cóż....

Dziś bez muzyki...

1 komentarz: